logo

Rybołówstwo

Rybołówstwo

Rybołówstwo

Jacek Bohdanowicz

 

Rybołówstwo, obok zbieractwa i łowiectwa, jest jednym z trzech najstarszych zajęć człowieka służących zdobywaniu pożywienia. Zajęć znanych „od zawsze”. Z pewnością zaś od okresu górnego paleolitu (60-10 tys. lat p.n.e.), z którego pochodzą pierwsze narzędzia ułatwiające połów ryb (kamienne i kościane haczyki do węd, harpuny z kości i rogów) oraz wykonywanie polowania (kamienne groty strzał i oszczepów, noże). W epoce społeczeństw zbieracko-łowieckich żyjących na przełomie mezolitu i neolitu (12-4 tys. lat p.n.e.) rybołówstwo było już powszechnie znanym sposobem pozyskiwania żywności, znacznie łatwiejszym i bezpieczniejszym niż łowiectwo, ale trudniejszym niż zbieractwo. Ówczesne możliwości połowów ryb i ich efektywność w sposób rzeczywiście istotny ograniczały tylko dwa czynniki. Pierwszym były warunki hydrograficzne, konieczność bliskości rzek, jezior lub choćby małych akwenów. Czynnikiem drugim, nie mniej istotnym, dość długo pozostawała znaczna niedoskonałość używanych narzędzi i technik połowów, mających zastosowanie wyłącznie w płytkich, przejrzystych wodach i wymagających stałej, aktywnej obecności człowieka. Wiele z tych narzędzi, m.in. włócznie, dzidy lub ościenie, cechowała zresztą duża uniwersalność. Miały one swoje odpowiedniki, różniące się często tylko detalami, w broni używanej zarówno do walki, jak i do uprawiania łowiectwa.

Zapewne także w mezolicie lub wczesnym neolicie (w Europie 8-5 tys. lat p.n.e.) oprócz wymienionych narzędzi kolnych zaczęto używać wyplatanych samołówek, a następnie prymitywnych sieci. Surowcem do ich wyrobu były włókna roślinne (przybrzeżne trawy, trzciny), wiklina, korzenie, włosy. Z okresu neolitu pochodzą również najstarsze znaleziska czółen, umożliwiających ludziom m.in. połowy ryb także poza wodami przybrzeżnymi. Wykopaliska archeologiczne poświadczają używanie w schyłkowym okresie neolitu oraz epokach brązu i żelaza glinianych i kamiennych ciężarków do sieci, metalowych haczyków z zadziorami, wielozębnych ości do kłucia ryb, potwierdzają także występowanie „jazów”.

W schyłkowej fazie starożytności i we wczesnym średniowieczu ryby stanowiły już jeden z najważniejszych składników pożywienia, czego dowodzą liczne znaleziska ości w miejscach siedzib ludzkich. O mięsie ryb jako towarze cenionym na równi ze skórami i miodem wspominali w swoich dziennikach kupcy arabscy podróżujący w VIII w. po Słowiańszczyźnie. Wśród najcenniejszych gatunków wymieniali łososie, jesiotry, węgorze i liny. Jednocześnie zamieszczali dość precyzyjne opisy stosowanych metod połowów i urządzeń rybackich, w tym węd, sieci (niewodów) i samołówek wykonanych z materiałów sieciowych (np. mieroży).

Dla rozwoju rybołówstwa śródlądowego w Polsce przełomowe znaczenie miał okres kształtowania się państwa piastowskiego w wiekach IX-XI. Wprowadzane wówczas i obowiązujące przez następne stulecia prawodawstwo dotyczyło także własności wód oraz warunków ich użytkowania. Likwidowało przede wszystkim dotychczasowe możliwości połowów ryb bez ograniczeń ilościowych, jakościowych i terytorialnych. Wody śródlądowe stały się regale, czyli monopolem królewskim lub książęcym, a nowi właściciele starali się z jednej strony czerpać stałe zyski z rybołówstwa, z drugiej natomiast wprowadzać pewne elementy ochrony zasobów fauny wodnej. Służyć temu miały zakazy połowu większych i cenniejszych gatunków, a czasem nawet wszystkich ryb w danym akwenie. Przywilej uprawiania rybołówstwa (wolnego połowu – ius piscandi) przekazywano, najczęściej w drodze darowizn lub nadań, kościołom, klasztorom, miastom lub przedstawicielom rycerstwa. Jednocześnie radykalnie ograniczono w tym zakresie prawa ludności chłopskiej, zezwalając jej na połowy tylko mniejszych i gorszych gatunków ryb, w dodatku przy zastosowaniu  wyłącznie niewielkich, mało efektywnych narzędzi i urządzeń. Zdarzały się jednak wypadki wykupywania przez mieszkańców wsi praw do łowienia ryb w pobliskim akwenie. W wyjątkowej, uprzywilejowanej sytuacji byli rybacy zatrudniani przez księcia lub innego właściciela wód, tworzący już w średniowieczu pierwsze osady rybackie, specjalizujące się w masowych połowach.

Regale rybołówstwa były, a przynajmniej miały być w założeniach, czynnikiem „porządkującym” zasady pozyskiwania ryb oraz istotnie zmniejszającym intensywność połowów. W rzeczywistości okazały się głównie formalnoprawnym sposobem elit świeckich i kościelnych na wyeliminowanie z pozyskiwania ryb znacznej części konkurencji, niemal zawsze rekrutującej się z niższych warstw społeczeństwa. Procesom odwrotnym, czyli upowszechnieniu się spożywania ryb, gwałtownemu wzrostowi popytu na nie, a więc i masowym połowom oraz rozwojowi rybołówstwa zdecydowanie natomiast sprzyjało upowszechnianie się chrześcijaństwa. Średniowieczny kalendarz liturgiczny przewidywał bowiem olbrzymią liczbę dni postnych, często przekraczających w ciągu roku ilość dni niepostnych.  O tym, jak dotkliwie odczuwano zakaz spożywania mięsa świadczą, podejmowane głównie przez duchownych, desperackie próby omijania tego zakazu. Na przykład poprzez wprowadzenie do postnego menu w zasadzie niejadalnych… ogonów bobrów, jako rzekomo „rybich części” tych ssaków.

Drastyczne ograniczenie praw do połowów i jednocześnie szybko rosnące zapotrzebowanie na mięso ryb stały się głównymi powodami częstego łamania obowiązujących regale i to bynajmniej nie przez jednostki, zmuszone do kłusownictwa wyłącznie trudną sytuacją materialną. Z czasem, w związku z trwającymi nadal rabunkowymi połowami i wytrzebieniem ryb w rzekach i jeziorach, koniecznością stało się więc tworzenie sztucznych stawów i prowadzenie zorganizowanej gospodarki stawowej. Prym wiodły w tym zakresie oczywiście kościoły i klasztory, dla których sezonowe odłowy ryb stały się źródłem regularnych, dużych dochodów. Początkowo sztuczne akweny stawowe, na Śląsku występujące już w XII w., a w wiekach XVI-XVII tworzone wręcz masowo, służyły wyłącznie przetrzymywaniu ryb, z czasem także ich rozmnażaniu i właściwej hodowli, obejmującej cały cykl rozwoju ryb od narybku do dojrzałych osobników.

Wykopaliska archeologiczne potwierdzają używanie w XII-XIII w. już dość skomplikowanych narzędzi i sprzętów rybackich – ościeni, węd, błyskawek, sznurów haczykowych, żaków, sieci z uzbrojeniem. W źródłach pisanych z tego okresu można z kolei znaleźć wzmianki o stosowaniu węd, wierszy, więcierzy, niewodów (włóków), sieci ściankowych oplątujących, wierzchówek, saków, wontonów, zaś materiały pochodzące z XV w. wspominają także o mrzeżach, zabrodniach, watach i drygubicach. Pozwala to wysnuć tezę, że asortyment znanych w średniowieczu narzędzi i urządzeń rybackich wykazuje już zaskakująco dużo analogii z tym wykorzystywanym w XIX w., a nawet w wieku XX. Pod względem np. jakości surowca na sieci i samego ich wykonania różnice były oczywiście dość istotne. Jednak zarówno kształty i rozmiary podstawowych sprzętów, jak i wypracowane w średniowieczu metody połowów świadczą o doskonałej znajomości zarówno specyfiki wód, jak i zachowań ryb w nich żyjących. Dowodzą także często zupełnie wyjątkowej pomysłowości ludzi zajmujących się rybołówstwem, pozwalającej skutecznie wykorzystywać do chwytania ryb środki czasami wręcz genialnie proste w budowie i działaniu.

Uzyskanie w średniowieczu przez miasta praw rybołówczych przyczyniło się do powstania, a właściwie wyraźnego wyodrębnienia się zawodu rybaka. Począwszy od XV w. w ośrodkach miejskich zaczęto tworzyć nowe lub rozwijać już istniejące rybackie organizacje cechowe. Równocześnie wprowadzano pierwsze regulacje ustawowe i przepisy, szczegółowo określające zakazy i zalecenia dotyczące dozwolonych narzędzi, terminów i technik połowu ryb oraz zasad ich sprzedaży. Miały one na celu zarówno ochronę rybostanu, jak i wzmocnienie pozycji cechów w stosunku do rybołówstwa niezrzeszonego. Przez następne stulecia mimo zachodzących istotnych wydarzeń politycznych, społecznych i ekonomicznych wykształcone w średniowieczu obraz i status rybołówstwa nie uległy istotnym zmianom.

Już od czasów piastowskich i pierwszych regale oprócz połowów legalnych występował więc także niedozwolony nurt rybołówstwa. Aż do wprowadzenia w XIX w. kompleksowych i już nowoczesnych ustaw rybackich, szczegółowo określających m.in. okresy ochronne dla ryb i znacznie zmniejszających ilość dopuszczalnych form narzędzi lub technik łowienia, oba nurty różniło zapewne tylko posiadanie lub brak koniecznych zezwoleń na wykonywanie połowów oraz wynikające z tego odmienne okoliczności pozyskiwania ryb – w sposób jawny lub skryty. Kłusownictwem zajmowała się zarówno ludność wiejska i miejska biedota, jak i ubożsi przedstawiciele kleru oraz szlachty.  Można się domyślać, że z różnym natężeniem w zależności np. od pory roku, systemu ochrony wód przez ich właścicieli, możliwości sprzętowych, ale także ogólnej sytuacji społeczno-ekonomicznej. Na przestrzeni wieków nielegalne pozyskiwanie ryb, podobnie jak dziko żyjącej zwierzyny, runa leśnego oraz drewna, nasilało się zawsze w sytuacjach kryzysowych, w okresach zapaści gospodarczej, epidemii, migracji ludności, konfliktów zbrojnych i bezpośrednio po nich itd. Czynnikami stymulującymi rozwój kłusownictwa były wówczas zarówno zwiększające się ubóstwo ludności, jak i chaos oraz brak nadzoru ze strony administracji państwowej, a więc także służb leśnych lub wodnych.

Pojęcie „rybołówstwo kłusownicze” bardzo często błędnie utożsamiane jest z rybołówstwem ludowym. Choć oba te zjawiska miały rzeczywiście wiele cech wspólnych, to stawianie pomiędzy nimi znaku równości jest niczym nieuzasadnione. Mogła, ale wcale nie musiała, łączyć je osoba mieszkańca wsi. Chłopi bowiem także stosowali, najczęściej nielegalnie oraz na mniejszą skalę, środki i techniki na co dzień wykorzystywane przez zawodowych rybaków. Z kolei ludność niechłopska, szczególnie w XIX i XX w., dość powszechnie używała narzędzi i metod połowów stereotypowo kojarzonych z ludowymi (ości, wędek, prymitywnych samołówek, małych, prostych sieci zastawnych). Kłusownictwo, czyli rybołówstwo nielegalne, było więc zjawiskiem znacznie bardziej popularnym. W dodatku często wykonywanym na dość dużą skalę i za pomocą profesjonalnego sprzętu, nie mającego z wiejską tradycją nic wspólnego.

Trudniący się rybołówstwem chłopi i miejski plebs wykorzystywali tylko część z ogółu stosowanych w tej dziedzinie technik i narzędzi. Musiały one spełniać trzy podstawowe warunki. Pierwszym była oczywiście skuteczność sprzętu lub metody. Drugim koszt ich wykonania i stosowania. Chłopi starali się być w tym zakresie w pełni samowystarczalni, także w związku z koniecznością zachowania anonimowości. Wykonywali często samołówki lub sieci wzorowane na tych używanych do legalnych połowów, ale prymitywniejszymi technikami i na ogół z dużo gorszych surowców. Urządzenia takie miały także z reguły znacznie mniejsze rozmiary, dostosowane do specyfiki zajęcia zabronionego i surowo karanego, uprawianego w miejscach odludnych, pod osłoną ciemności, z udziałem niewielu zaufanych osób. Nie bez znaczenia były również inne ograniczenia w możliwościach eksploatacji tych sprzętów (transport, przechowywanie, naprawy, suszenie itd.).

W rybołówstwie kłusowniczym powszechne zastosowanie znalazły więc przede wszystkim małe, proste w budowie i eksploatacji narzędzia i urządzenia: oszczepy i ościenie do kłucia ryb, młoty lub pałki do ich głuszenia pod lodem, sidła, wędki (aktywne i zastawne), worki, kosze, sznury haczykowe, wiersze, małe więcierze, kłonie (np. suwaty, saki, podbieraki,) podrywki, zarzutnie. Większość z nich była łatwa w wykonaniu, tania i dość skuteczna, szczególnie w wodach płytkich, przejrzystych, stojących lub wolnopłynących. Uwzględniając jednak czas konieczny do połowów przy ich użyciu oraz osiągane rezultaty trudno je uznać za sprzęt wydajny, przydatny w masowym pozyskiwaniu ryb. Wśród rybaków zawodowych większość z wymienionych narzędzi i urządzeń, jeśli nawet była wykorzystywana, to w zasadzie wyłącznie jako sprzęt pomocniczy. Pierwszoplanową rolę odgrywały natomiast duże sieci zastawne oraz ciągnione, efektywne nawet w najtrudniejszych warunkach terenowych (głębokie i rozległe jeziora lub stawy, duże rzeki) i klimatycznych (części z nich używano także do połowów pod lodem). Często wyposażano je w kilkudziesięciometrowe matnie lub skrzydła (niewody, duże żaki i mieroże), a połowy nimi wymagały na ogół użycia kilku łodzi, kołowrotów, sań transportowych itp.

 

XIX i XX w. to już okres bardzo szybkich i istotnych przemian w dziedzinie rybołówstwa. Dotyczyły one zarówno niektórych technik połowów, jak i form najbardziej popularnych narzędzi i urządzeń, głównie materiałów, z których je wykonywano. Wiek XIX przyniósł regulacje prawne zakazujące m.in. wznoszenia sztucznych przegród wodnych, połowów przy użyciu ościeni, głuszenia ryb pod lodem, trucia i stosowania niektórych sieci ręcznych. Jeszcze istotniejsze było wprowadzenie okresów ochronnych w porze tarła oraz przepisów ustalających np. wielkości oczek poszczególnych typów sieci lub minimalne wymiary łowionych ryb. Nadal używano, szczególnie w rybołówstwie niezawodowym, sprzętu stawnego: żaków, kozaków, mieroży lub wielościennych drygawic, oraz ciągnionego: niewodów i przewłok, ale już coraz rzadziej ościeni, wiersz, wat i kłoni. Największa ewolucja dokonała się w rozmiarach wykorzystywanych sieci oraz przede wszystkim w tworzywach, z których je wykonywano. W 1. połowie XX w. używano jeszcze powszechnie sieci dzianych z włókien lnu, konopi i bawełny, obręcze żaków lub mieroży gięto z drewna i wikliny, pławy strugano z kory sosnowej, topolowej lub z korka. Od lat 50. XX w. dominują już znacznie trwalsze, lżejsze i łatwiejsze w użyciu sieci stylonowe wykonywane fabrycznie z tworzyw sztucznych, niewymagające codziennego suszenia lub konserwacji. Drewno (także w produkcji łodzi) i wiklinę w dużym stopniu zastąpiono metalem lub plastikiem.

 

Techniki połowu ryb, narzędzia i urządzenia

Połowy bez użycia specjalnych narzędzi. Najstarszymi i jednocześnie najprymitywniejszymi metodami były: chwytanie ryb ręką, w pętle (sidła, „oczka” z włosia końskiego lub cienkiego drutu), bicie za pomocą przypadkowych przedmiotów (np. kamieni, pałek), głuszenie pod lodem, zanęcanie i zatruwanie wody lub pokarmu. Stosowano je zwykle w płytkich wodach, rozlewiskach, zatokach, w pobliżu brzegów, najczęściej brodząc, czasami przy wykorzystaniu sztucznego światła (pochodni, latarni). Niektóre z nich, m. in. trucie lub odurzanie ryb (np. karmą nasączoną okowitą, szalejem jadowitym lub dziewanną), musiały być niegdyś bardzo powszechne, skoro uznano, że należy aż ustawowo zakazać ich stosowania. W celu zwiększenia skuteczności połowów poprzez zgromadzenie ryb na małej powierzchni często tworzono sztuczne kępy podwodne (np. z zatopionych wiązek chrustu lub gałęzi). Techniki te były szczególnie skuteczne w okresach tarła ryb. W 2. połowie XIX w. większość z nich, jako mało efektywne, wykorzystywano już raczej sporadycznie lub okazjonalnie, a z czasem stały się formą zabawy dzieci i młodzieży. Wyjątek stanowiło dość powszechnie stosowane jeszcze w 1. połowie XX w. głuszenia ryb (pałkami, młotami, siekierami) stojących w wodzie pod lodem.

            Kłucie ryb. Narzędzia wykorzystywane do kłucia należą do najstarszych, najbardziej zróżnicowanych i najpowszechniej stosowanych w rybołówstwie. Znano je już w okresie mezolitu, czyli 8-5 tys. lat p.n.e. Pierwotnie były to oszczepy, dzidy i harpuny z cienkimi, pojedynczymi, kościanymi ostrzami, czasami zaopatrzonymi w kilka zadziorów. Łowy przy ich użyciu wymagały z pewnością dużej zręczności i precyzji. We wczesnym średniowieczu używano już stalowych ościeni (ości) osadzanych na bardzo długich drzewcach. Ogólnie dzieliły się one na jedno-, dwu-, trój- oraz wielozębne. Prototypem pierwszych z nich mógł być prosty, zaostrzony kij lub oszczep, dwuzębnych zaś – rozwidlona gałąź. Wśród ościeni wielozębnych istniało największe zróżnicowanie zarówno pod względem technik ich wykonania, jak i form. Wykuwano je na ogół w całości z jednej sztaby, rzadziej wycinano z grubej blachy, czasami zęby gięto z prętów i osadzano w stalowych tulejach, a następnie usztywniano splotami drutu. Niemal zawsze wyposażone były w liczne zadziory lub ostrza o kształtach grotów, zapobiegające zsunięciu się trafionej ryby. Pod względem kształtów wyróżnić można było formy cebulkowate, promieniste, grzebieniaste, wachlarzowate, stosowane zależnie od lokalnej tradycji oraz rodzaju łowionych ryb. Jakość niektórych ościeni i złożoność technik ich wykonania (kucie, spawanie, nitowanie) wskazuje, że do ich wytwarzanie musiano angażować zaufanych kowali. Ościenie, podobnie jak harpuny i oszczepy, były bronią wyjątkowo „niehumanitarną” i dość wcześnie pojawiły się zakazy ich używania. Mimo to stosowano je jeszcze w okresie powojennym, często o bardzo prymitywnych konstrukcjach, np. wykonane z gwoździ wbitych w wierzchołek żerdzi lub w postaci wideł przerobionych na potrzeby kłusownicze.

            Stosowano kilka podstawowych metod kłucia ryb. Dokonywano go głównie w rzekach i jeziorach, m.in. z brzegów, w trakcie brodzenia w płytkich wodach lub z łodzi. Tylko wyjątkowo używano ościeni jako broni miotanej. Najbardziej sprzyjającą porą roku była wiosna, czyli okres tarła ryb, ale także późna jesień i zima. Bardzo powszechne były nocne łowy z wykorzystaniem sztucznego światła, działającego dodatkowo wabiąco i oślepiająco na ryby. Stosowanie tej metody, powodującej często tylko kaleczenie ryb, a więc duże i niepotrzebne szkody w rybostanie, zwalczano już w późnym średniowieczu i ustawowo zakazano jej w pierwszej kolejności.

            Wędy, wędki, sznury haczykowe. Są to sprzęty o zapewne równie archaicznym rodowodzie, jak omówione ościenie. Pierwsze wzmianki o wandach pochodzą z XIII w., ale archeologia potwierdza używanie kościanych i drewnianych haczyków już w epoce kamiennej, a brązowych i żelaznych w starożytności i wczesnym średniowieczu. I w tym przypadku mamy do czynienia z olbrzymią różnorodnością form, poczynając od zróżnicowania wielkości i kształtów haczyków, a kończąc na ich liczbie oraz metodach wykorzystania w trakcie połowów.

            Najogólniej wędy można podzielić na ręczne, łowienie którymi wymaga aktywnego udziału człowieka, oraz zastawne, działające na zasadzie samołówek. Jedne i drugie składały się z dwóch zasadniczych elementów, haczyka i sznura, uzupełnionych w zależności od potrzeb pływakiem (spławikiem), ciężarkiem oraz wędziskiem. Najprostszymi formami były wędki skręcone z włosia końskiego lub włókien roślinnych (np. lnianych, konopnych), zaopatrzone w pojedyncze haczyki i trzymane w rękach, przytwierdzane do wędzisk wykonanych z kijów, ewentualnie do stałych przedmiotów (np. drzew, korzeni, kęp trzciny). W tym ostatnim przypadku „zacięcie” ryby następowało samoczynnie. Z czasem wędki udoskonalono, mocując na sznurach spławiki (z drewna, kory, korka) oraz ciężarki (kamienne, metalowe), sygnalizujące „branie” ryby i ułatwiające kontrolę głębokości zanurzenia haczyka z przynętą. W zależności od konstrukcji, ale także techniki połowu, stosowano podział na wędki gruntówki (do łowienia ryb drapieżnych) oraz wierzchówki. Wędek używano w różnych porach roku do połowów w zatokach, zalewach, rzekach, stawach, jeziorach, na torfowiskach, czyli praktycznie we wszystkich zbiornikach wodnych, zimą także w przeręblach. Łowiący mógł znajdować się na brzegu, w wodzie, w łodzi. Mógł trzymać wędzisko w rękach lub zatykać je np. w gruncie.

            W analogicznych warunkach jak wędek pojedynczych używano znacznie rzadszych węd dwuramiennych wyposażonych w dwa haczyki. Jeszcze po II wojnie światowej stosowano wędki pływające (pupy), w których sznur mocowany był do przedmiotu utrzymującego się na powierzchni wody (pływaka z drewna, kory, pęku sitowia). Rozrzucano od kilkunastu do kilkudziesięciu sztuk w pobliżu siebie, na haczyki zakładając z reguły żywe przynęty. Ryby drapieżne (szczupaki, węgorze) powszechnie łowiono za pomocą sznurów nawiniętych na widełki (gragle) i rozwijających się wskutek ciągnięcia przynęty. W tym przypadku po rozwinięciu się sznura dochodziło do „samozacięcia” się ryby. Do chwytania wyłącznie ryb drapieżnych (np. okoni, szczupaków) stosowano również, i to już od średniowiecza, wędek z błyskawkami, czyli imitacjami małych rybek odlanymi z metalu lub wyciętymi z blachy. Do zimowych połowów w przeręblach używano natomiast wędek przymocowanych do szpulek, które tocząc się po lodzie, podobnie jak spławiki, sygnalizowały branie ryby.  

            Typologicznie pokrewne wędom były zastawne sznury haczykowe, znane już z wykopalisk z XII-XIII w., służące do połowów ryb drapieżnych. Składały się z głównego, kilkudziesięciometrowego powrozu, do którego były przytwierdzone krótkie sznurki zakończone haczykami. W zależności od gatunków łowionych ryb sznury zakładano na różnych głębokościach (regulując je za pomocą pływaków i ciężarków), stosowano odmienne haczyki i przynęty (ukleje, kiełbie, larwy, dżdżownice), przeciągano wzdłuż lub w poprzek nurtu rzeki, mocując kamieniami lub do pionowo wbitych pali. Używano ich w okresach od wiosny do jesieni, głównie latem, bardzo często nocą.

            Urządzenia pułapkowe. Tradycję sięgającą co najmniej wczesnego średniowiecza miały połowy na snopki. Funkcję pułapki spełniał zanurzany w wodzie pęk wikliny, chrustu, gałęzi sosny lub jałowca, w którym ryby (głównie węgorze) znajdowały pozorne schronienie. Nieco podobna, bardzo oryginalna była metoda łowienia przy użyciu świeżych głów cielęcych lub końskich, w otworach których, po zanurzeniu ich na kilka dni w jeziorze, również zagnieżdżały się węgorze.

            Typowymi wodnymi pułapkami, również bardzo powszechnie stosowanymi już co najmniej w średniowieczu, były wiersze, czyli podłużne, stożkowate lub cylindryczne kosze wyplatane z wikliny, witek wierzbowych, brzozowych lub leszczynowych. Czasami ich szkielet stanowiło kilka giętych, drewnianych obręczy, opiętych workowatą siecią lub siatką drucianą. Były najczęściej wyposażone w jedno lub dwa serca (gardła), czyli lejkowate otwory umożliwiające rybom wpłynięcie do wnętrza kosza, ale zbyt wąskie na wypłynięcie. W wierszach bezsercowych pułapką dla ryb okazywał się już sam wąski wlot urządzenia lub zwężające się stożkowo jego ścianki. Wiersze były tanimi, niezawodnymi oraz bardzo uniwersalnymi samołowkami i zapewne stąd taka powszechność ich stosowania. Służyły do chwytania różnych gatunków ryb w praktycznie wszystkich wodach, nawet w małych rzeczkach i kanałach. Szczególnie przydatne były w połowach przybrzeżnych, w miejscach zarośniętych (np. trzciną, krzewami) lub trudno dostępnych. W bystrych rzekach stawiano często poprzecznie do nurtu szeregi kilku wiersz. Rzadziej do wnętrz koszy wkładano przynęty, np. padlinę w przypadku połowów węgorzy.

            Jeszcze w 2. połowie XIX w. używano często wiersz w połączeniu z jazami, czyli przegradzającymi rzeki płotami wyplatanymi zwykle z chrustu lub wikliny. Ryby, starając się przedostać przez ściany jazów, trafiały na specjalnie pozostawione otwory, w których rozmieszczone były wiersze. Jazów używano również jako pułapek samodzielnych. Ustawiano je szeregowo, równolegle do siebie i zmuszano ryby do przeskakiwania górą nad kolejnymi ścianami lub przepływania przez wąskie, lejkowate otwory aż do utworzonej przez ostatnie dwa płoty przegrody, która stanowiła właściwą pułapkę. Sporadycznie zapewne tylko budowano jazy o kształtach labiryntów zakończonych zamkniętymi komorami. Już w średniowieczu zaczęto wprowadzać opłaty za korzystanie z jazów, a od XV-XVI w. – zakazy ich wznoszenia, gdyż były przeszkodą w korzystaniu z wodnych szlaków handlowych, np. utrudniając spław zboża i drewna. Spadek znaczenia rybołówstwa jazowego stał się punktem zwrotnym w rozwoju technik rybackich opartych na wykorzystywaniu większych i doskonalszych sieci rzecznych. Urządzeniami nieco podobnymi do jazów pod względem metody połowu, które przetrwały od średniowiecza aż do XX w., były węgornie oraz więcierze.

            Więcierze (żaki) były samołówkami łączącymi właściwości wiersz i jazów. Archeologia potwierdza powszechne ich używanie co najmniej w XII-XIII w., ale ich genezę, podobnie jak wiersz, należy zapewne wywodzić z okresu neolitu. Były pułapkami typu zastawnego służącymi głównie do połowów przybrzeżnych, w stosunkowo płytkich i spokojnych wodach, także w rzekach. Cechą wspólną z wierszami była konstrukcja i zasada działania podstawowych elementów więcierzy – klatek łownych (bębnów). Szkielety klatek, składające się z kilku drewnianych obręczy (uszeregowanych od największej), opinał materiał sieciowy. Wewnątrz, w przestrzenie pomiędzy obręczami, wbudowane było jedno, dwa lub więcej lejkowatych gardeł, pułapkę zaś zamykała workowata lub stożkowa matnia (miech). Z przodu więcierze wyposażano w długie, skośnie rozchodzące się ściany sieciowe (skrzydła), która kierowały ryby do wlotu pułapki i znacznie zwiększały zasięg połowu, a więc i jego skuteczność.

            Warunki terenowe (wodne), potrzeby oraz możliwości sprzętowe decydowały o zastosowaniu jednej z kilka odmian żaków, różniących się wymiarami, posiadaniem dodatkowych elementów łownych, liczbą i usytuowaniem skrzydeł, kształtami wlotów, a także nazwami. Bębenki (więciorki) były małymi, często usztywnionymi przez podłużne drążki, bezskrzydłowymi więcierzami, posiadającymi stożkowe serca z obu stron walcowatej klatki. Skrzydlak miał tylko jedno, centralnie ustawione skrzydło. Podobnie mieroża, która zamiast okrągłej pierwszej obręczy miała charakterystyczny półkolisty pałąk oraz często tylko jedno skrzydło środkowe, łączące ją np. z drugą mierożą ustawianą naprzeciwko (więcierz podwójny jednoskrzydłowy). Formami bardziej złożonymi były kozaki (np. dwuskrzydłowe), stanowiące kombinacje kilku więcierzy połączonych skrzydłami. Typem żaka był również olbrzymi acham (szerokość do 8 m, wysokość do 3 m, długość ok. 20 m) używany na Dolnym Śląsku do połowów węgorzy.

            Żaki były samołówkami idealnie nadającymi się do połowów, szczególnie kłusowniczych. Miały dość prostą, „harmonijkowo” składaną konstrukcję, były więc łatwe w transporcie i przechowywaniu, ale także do ukrycia w trakcie nielegalnych połowów. Były jednocześnie niezwykle skuteczne, wydajne oraz bardzo uniwersalne zarówno pod względem możliwości wykorzystania (miejsc oraz technik łowienia), jak i różnorodności chwytanych ryb. Można je było zastawiać na kilka lub kilkanaście dni i łowy nie wymagały wówczas stałej obecności człowieka. Z aktywnym udziałem ludzi odbywały się natomiast połowy połączone z płoszeniem ryb, w których skrzydłami żaków przegradzano w poprzek rzeki lub stawy.

            Siatki ręczne (kłonie). To z pewnością najbardziej zróżnicowana grupa narzędzi rybołówczych, wielokształtnych, technikami użytkowymi przypominających czerpaki. Siatek ręcznych używano do ciągnięcie lub wleczenia po dnie, pchania, zarzucania i nakrywania ryb z góry, ale także do wybierania ich z łodzi lub sieci. Ich wspólną genezę należy zapewne wywodzić od połowów za pomocą zwykłych worków, płacht i plecionych koszy. Tych ostatnich, na ogół o kształtach dzbanowatych z uchwytami lub długimi rękojeściami, powszechnie używano jeszcze w XV-XVI w. Kłonie, o których pierwsze informacje pochodzą z XIII w., służyły przede wszystkim do połowów przybrzeżnych, na płyciznach i rozlewiskach, w trzcinach, szuwarach i innych trudno dostępnych miejscach. Używano ich podczas brodzenia, rzadziej przy połowach z łodzi, zarówno jako sprzętu podstawowego, jak i pomocniczego. W tym ostatnim przypadku spełniały funkcje podbieraków np. przy zdejmowaniu węgorzy ze sznurów lub w trakcie opróżniania niewodu.

            Formą najprostszą i najpospolitszą była niewielka, workowata siatka rozpięta na drewnianej lub metalowej obręczy (pałąku) przymocowanej do długiego trzonka. Kształt obręczy (kolisty, owalny, podkowiasty), głębokość siatki oraz wielkość jej oczek, a także długość rękojeści uzależnione były oczywiście od przeznaczenia narzędzia. Najmniejsze rozmiary miały zwykle kasarki-czerpaki (kasiorki), wykonywane często z długich, rozwidlonych gałęzi. Używano ich zwłaszcza podczas tarła ryb, ale także do połowów w rowach, stawach i zimą w przeręblach.

            Znacznie większe rozmiary niż kasarki miały kłonie czerpatkowate, nazywane często sakami. Ich archaiczny rodowód nie budzi wątpliwości. Były to workowate siatki (głębokości do ok. 2 m), w przednich częściach napięte na drewniane, półkoliste pałąki lub ramy z przytwierdzonymi długimi żerdziami jako rękojeściami. Czasami we wlocie miały mocowane drążki rozpierające, a z tyłu dwie lub trzy drewniane obręcze. Sakami łowiono, wodząc ich płaskimi bokami po dnie w pobliżu krzaków przybrzeżnych lub trzcin, czasami płosząc i naganiając jednocześnie ryby do siatki. Używano ich, brodząc po płyciznach lub z łodzi, od wiosny do jesieni, zimą do połowów pod lodem.

            Do grupy kłoni zaliczały się także koszowate opałki, duże, prostokątne drabki i kłonie wasągowate, sanie (sieci montowane na płozach) oraz kwadratowe podrywki, rozpinane na dwóch skrzyżowanych pałąkach i wyposażane w długą rękojeść. Tych ostatnich, bardzo powszechnie występujących w całej Polsce, używa się do dziś podczas łapania małych rybek, będących później przynętą dla ryb drapieżnych.

Trójkątny lub czworokątny kształt miała suwata, jeden z najstarszych typów kłoni, znany nie tylko w Europie. Jej bardzo prostą, nożycowatą ramę przednią tworzyły dwa skrzyżowane drążki, do których mocowano workowaty materiał sietny, czasami o zmniejszających się w matni oczkach. Suwatami łowiono głównie latem, często z łodzi, prowadząc je po dnie lub trzymając „pod prąd”. Rybaków specjalizujących się w takich połowach nazywano suwaciarzami.

            Do sieci ręcznych należy również zaklasyfikować nakrywki oraz zarzutnie, służące do chwytania ryb poprzez nakrycie ich z góry. Pierwsze miały formy kopuł albo stożków wykonanych z wikliny lub siatki opinającej wiklinowy (drewniany) szkielet. Zrzutnie z kolei były małymi (o średnicach ok. 2-3 m), luźnymi sieciami w kształcie koła z gęsto rozmieszczonymi na obwodach metalowymi gręzami. Czasami wyposażano je dodatkowo w dużą, kolistą obręcz nadającą im kształt kloszowaty. Zarzucano je z łodzi lub brzegu na upatrzone, stojące na płyciznach ryby.

W języku potocznym przyjęło się określać terminem „sieci” wszelkiego rodzaju urządzenia służące do połowu ryb, w których dominującym elementem konstrukcji jest materiał sietny (sieciowy). W rzeczywistości omówionych powyżej samołówek (wierszy opiętych siecią, więcierzy, mieroży) i siatek ręcznych (kłoni) nie należy zaliczać się do sieci właściwych. Do tych ostatnich należą bowiem wyłącznie urządzenia osadzone na linkach brzeżnych, zaopatrzonych w pływaki służące do utrzymywania górnych krawędzi sieci na powierzchni wody oraz w ciężarki do obciągania brzegów dolnych w kierunku dna.

            Sieci ściankowe oplątujące, stawne i spławne. Cechą wspólną tych urządzeń jest wspomniane osadzenie ich dużych płatów sieciowych na linkach brzeżnych (górnych i dolnych), zaopatrzonych w pływaki oraz ciężarki. Pod względem budowy tę liczną i zróżnicowaną grupę urządzeń ogólnie podzielić można na sieci ściankowe matniowe i bezmatniowe. Pod względem technik połowowych rozróżnia się natomiast sieci stawne (zastawne) lub ciągnione (jeśli z prądem, to spławne). Do stawnych należą z reguły tylko sieci ściankowe, natomiast do ciągnionych zarówno ściankowe, jak i wyposażone w matnie.

            Wszystkie przypominają długie, pionowe płoty, zawieszone na górnych powrozach wyposażonych na ogół w drewniane pływaki, od spodu ściągane do dna linami z przymocowanymi metalowymi gręzami lub kamieniami. Wyróżnić można wśród nich formy jednościenne i wielościenne. Słęp, drygubica (drygawica), kopylnec, ganta były lub są nadal najczęściej używanymi sieciami dwu- lub (częściej) trójściennymi, w których obie warstwy zewnętrzne (grduby, kraty) wykonane zostały z materiałów sieciowych o bardzo dużych oczkach, umożliwiających rybom swobodne przepłynięcie. Luźno zwisający płat wewnętrzny (jądro, płótno) tworzy natomiast sieć bardzo gęsta. Pułapka zamyka się w chwili splątania przez rybę sieci środkowej z oczkami ścian zewnętrznych. Wymienione sieci znamionuje bardzo podobny sposób działania, różnią zaś detale konstrukcji (długość i wysokość, wielkość oczek, grubość nici). W zależności od przeznaczenia, np. jako urządzeń zastawnych lub ciągnionych, zwiększane lub zmniejszane jest obciążenie ich dolnych krawędzi, ewentualnie zwiększana ilość pływaków na brzegach górnych. Do dziś są uważane za sieci bardzo uniwersalne i praktyczne. Dawniej zastawiano je na kilka dni wokół kęp, trzcin lub szuwarów, czasami dodatkowo naganiając do nich ryby (słępienie, gantowanie). Drygawicami łowiono także brodząc przy brzegu i płosząc ryby. Jako sieci spławnych używano ich podczas ciągnięcia za łodzią, w zimie pozostawiano je na noc pod lodem, były stosowane także w połączeniu z innymi sieciami np. niewodem.

            W odmienny sposób następowało unieruchomianie ryb w sieciach jednościennych. Dochodziło do niego albo wskutek zaczepienia się pokrywą skrzeli lub płetwą, albo utknięcia w dużych oczkach sieci największą szerokością ciała. Sieci jednościennych również używano jako stawnych, kotwiczonych lub pływających (dryfujących). I w tym przypadku wielkość i gatunki łowionych ryb oraz warunki terenowe decydowały o typach stosowanych urządzeń, ich rozmiarach, wielkościach oczek, elementach wyposażenia (ciężarki, pływaki) itd. Najpopularniejszymi, zwykle jednościennymi sieciami stawnymi były wątony (wontony) o długości do ok. 100-120 m i wysokości 3-6 m. Łowiono nimi głównie leszcze, okonie, płocie, sielawy i ukleje w jeziorach i rzekach, zastawiając na noc, zwykle od wiosny do jesieni. Podobną budowę i zastosowanie miały gołki (golaki), sieci wykonywane z bardzo cienkich nici. Zastawiano je najczęściej na noc z łodzi lub w ciągu dnia napędzano do nich ryby, w zimie czasami stosowano jako uzupełnienie niewodu ciągniętego pod lodem. Sieciami przewyższającymi często długością wątony były bezmatniowe, spławiane z dwóch łodzi pławnice (pławówki), na mniejszych akwenach ciągnione także w bród lub z obu brzegów. Znacznie mniejsze rozmiary, długość ok. 10-12 m i wysokość do 1,2 m, miały zabrodnie. Używano ich głównie do nocnych połowów w pobliżu trzcin lub przybrzeżnych zarośli.

Włóki, niewody. Już od średniowiecza aż do czasów współczesnych te ciągnione sieci matniowe spełniały w rybołówstwie rolę najważniejszą. Pierwsze wzmianki o włókach (klepach), wyposażonych już w matnie i skrzydła, pochodzą z XIII w. Nazwa włók wywodzi się z pewnością od samej techniki połowu, natomiast termin klep miał związek z linami (klepami, kleplami) służącymi do ciągnięcia tego typu sieci w trakcie połowu. Na linach tych, podobnie jak na dolnych brzeżnych powrozach obciążanych kamieniami, zawieszano cienkie deseczki (klepki, drzazgi) lub wiązki słomy, które sunąc po dnie i mącąc wodę, płoszyły ryby. Najważniejszymi elementami włóków były jednak ich workowate matnie, długości nawet ok. 15-20 m, oraz rozchodzące się od nich ukośnie skrzydła. Pod tym względem włóki przypominały nieco zastawne, dwuskrzydłowe więcierze, miały jednak znacznie większe rozmiary, a cechą wspólną obu urządzeń było tylko występowanie skrzydeł. W matniach włóków nie było bowiem lejkowatych gardeł, gdyż przy sieciach ciągnionych nie były one konieczne. Z tych samych względów sieci włóczne na ogół pozbawione były obręczy, musiały być natomiast zaopatrzone w ciężarki, pływaki oraz we wspomniane klepy do ciągnięcia.

Wszyscy Słowianie północni powszechnie używali również włóka stróżowego, mającego dość specyficzna konstrukcję. Skrzydła zastąpione w nim były długimi, pionowymi żerdziami połączonymi z bokami workowatej matni (głębokości ok. 1,5-2 m). Do górnej części sieci przymocowywano krótkie sznurki-stróże, których szarpnięcie sygnalizowało schwytanie się ryby w matnię. Włókiem takim łowiono głównie w rzekach (np. jesienią okonie i sandacze) przy użyciu dwóch łodzi płynących z nurtem i „prowadzących” pomiędzy sobą sieć dociskaną do dna.

Włóki były sieciami powodującymi duże spustoszenie w rybostanie, szczególnie wśród ryb dennych np. sandaczy. Już w średniowieczu były więc często, podobnie jak niewody, wyłączane z uprawnień rybołówczych na wodach pańskich. W XX w. używano ich już raczej sporadycznie z racji przestarzałych konstrukcji i konsekwentnego zwalczania przez służby wodne.

Odrębną i dość zróżnicowaną grupę sieci włóczonych stanowią do dziś wykorzystywane niewody. Są to urządzenia o konstrukcjach bardzo podobnych do włóków, a w literaturze fachowej oba te typy sieci są często ze sobą utożsamiane. Również o niewodach znajdują się wzmianki w XIII-wiecznych dokumentach, zaś z XIV w. pochodzą już dość dokładne opisy niewodów letnich (tzw. przewłok). Różniły się one od sieci używanych do zimowych połowów pod lodem tylko rozmiarami, zupełnie odmienne były natomiast techniki ich stosowania. Podobnie jak w przypadku włóków najważniejszymi częściami niewodów były workowata matnia (miech, brzuch) zakończona kutlem oraz dwa sietne skrzydła rozwierane na kształt półokręgu, zaopatrzone w pływaki i ciężarki utrzymujące je w pozycji pionowej. Czasami niewód miał zredukowane skrzydła lub był ich w ogóle pozbawiony, rzadziej używano niewodów bez matni. W zależności od gatunków chwytanych ryb, charakteru łowisk, pory roku, techniki połowu itp. stosowano różne formy niewodów. Różnice polegały na odmiennych wielkościach całych sieci lub ich poszczególnych elementów, grubościach sznurków, z których były wykonane, rodzajach uzbrojenia (różne pływaki, gręzy, klepki, słomiaki, kamienie) oraz różnym nazewnictwie. To ostatnie nawiązywało często do nazw łowionych daną siecią ryb, stąd np. niewód klejowy, węgorzowy, karpiowy, sandaczowy itd.

Niewody używane przez zawodowych rybaków były największymi sieciami stosowanymi w rybołówstwie śródlądowym, w których każde ze skrzydeł miało od ok. 50 do nawet 400 m długości, a głębokość matni dochodziła do 50 m. W połowach nimi musiało uczestniczyć 5-10 ludzi i przynajmniej trzy łodzie, czasami wyposażone w kołowroty do ściągania sieci. Urządzenia wykorzystywane do połowów na niewielką skalę były znacznie mniejszych rozmiarów. Ich matnie miały od kilku do kilkunastu metrów długości, skrzydła najczęściej ok. 50-150 m. Matnię i skrzydła niewodu rozstawiano dwiema lub trzema łodziami, ściągano je ręcznie, często już po wyjściu na brzeg. Do połowów mniejszym brodnikiem, o często zróżnicowanych długościach skrzydeł, wystarczało dwóch rybaków i jedna łódź, zataczająca szeroki łuk, którego cięciwą była linia brzegu.

Zimowe połowy niewodami pod lodem wyglądały zupełnie odmiennie. Wykorzystywano w nich sieci o bardzo dużych rozmiarach, wymagających obsługi kilkunastu rybaków, wyposażonych zwykle w kołowroty na saniach i narzędzia pomocnicze. Właściwy połów poprzedzało wyrąbywanie dwóch dużych przerębli kilkaset metrów od siebie, a kilkunastu mniejszych pomiędzy nimi, najczęściej na planie owalu lub czworoboku. Niewód spuszczano do jednego z dużych otworów (zakładni) i specjalnymi żerdziami (chochlami) oraz widełkami (szukarkami) przeciągano go pomiędzy przeręblami do otworu drugiego (tzw. braniny), obejmując zasięgiem sieci całą toń pod lodem.

 

Narzędzia do chwytania raków.

Połowy słodkowodnych skorupiaków dość długo stanowiły ważną dziedzinę rybołówstwa, a dla ludności wiejskiej były źródłem dodatkowych dochodów. Najprostsza, powszechnie stosowana metoda polegała na chwytaniu raków rękoma lub za pomocą prymitywnych szczypiec (kleszczy) w postaci np. rozwidlonego patyka. Bardzo popularne, jeszcze w okresie powojennym, były połowy przy użyciu zastawnych podrywek. Przymocowane sznurami do długich żerdzi, miały kształty pojedynczych obręczy luźno opiętych siatką, wewnątrz których umieszczano przynętę (np. żabę, małą rybę). Przynęty wykładano także w często stosowanych małych, jednosercowych wierszach wiklinowych oraz w dwusercowych bębenkach-racznikach (więciorkach), wywodzących się z wierszy siatkowo-żeberkowych, w których drewniane obręcze opięte były siatką.

 

Gatunki łowionych ryb.

Choć na przestrzeni wieków rybostan uległ istotnym przeobrażeniom  pod względem jakościowym i przede wszystkim ilościowym, można przyjąć, że od średniowiecza skład podstawowych łowionych gatunków ryb pozostał właściwie niezmieniony. Tylko kilka z nich, np. szczególnie cenione i poszukiwane jesiotry oraz łososie, wskutek m.in. rabunkowych połowów i zanieczyszczenia wód bezpowrotnie zniknęło z rzek, jezior i stawów. Stan pozostałych po okresie znacznego wytrzebienia ryb w wiekach XVII-XVIII udało się w dużym stopniu odtworzyć, głównie dzięki rygorystycznym przepisom (wprowadzonym w XIX i XX w.) i ich konsekwentnemu egzekwowaniu, długofalowej gospodarce stawowej oraz akcjom zarybiania.

Do najpopularniejszych rodzajów łowionych ryb należały: boleń, brzana, certa, jaź, karaś, karp, kiełb, kleń, krąp, leszcz, lin, miętus, okoń, piskorz, płoć, pstrąg, sandacz, sielawa, sum, szczupak, ukleja, węgorz i wzdręga. Niektóre z nich, np. karp, płoć, karaś lub pstrąg, reprezentowane były przez kilka odmian. Za ryby „szlachetne”, których mięso było szczególnie cenione i poszukiwane, zawsze uważano karpia (w Polsce znanego dopiero od XII/XIII w.), lina, okonia, sandacza, suma, szczupaka i węgorza. Z kolei np. rzadko występujący miętus, niezbyt smaczny i bardzo ostrożny kleń lub wyjątkowo ościsty leszcz nigdy nie cieszyły się uznaniem rybaków i tylko sporadycznie stanowiły pierwszoplanowy cel połowów.

 

STAWY MILICKIE SA

Ruda Sułowska 20

56-300 Milicz

tel.: (+48) 71/ 38 47 110

(+48) 71/ 38 32 482

fax: (+48) 71/ 38 47 110 (wew. 25)

mail: biuro@stawymilickie.pl

NIP: 916-13-88-540

BIURO

Sułów, ul. Kolejowa 2

(I piętro, Bank Spółdzielczy)

56-300 Milicz

tel.: (+48) 71/ 38 47 110

BIURO WE WROCŁAWIU

Rynek 58, III p.

50-116 Wrocław

HOTEL NATURUM

Ruda Sułowska 20

56-300 Milicz

tel.: (+48) 71/ 75 90 888

tel.: (+48) 534 964 120

mail: rezerwacje@stawymilickie.pl

GOSPODA 8 RYB

tel.: (+48) 534 964 120

WYCIECZKI, FOTOSAFARI

tel.: (+48) 71/ 759 08 88

DZIAŁ SPRZEDAŻY
HOTELU NATURUM

mail: rezerwacje@stawymilickie.pl

Wszelkie prawa zastrzeżone © Stawy Milickie SA 2008-2015