Zacznijmy od Katarzyny Sapiehy. Córka hetmana wielkiego koronnego urodziła się w 1718 roku w Koźminie. Od najmłodszych lat uważano ją za osobę o nieokiełznanym temperamencie. Miała zaledwie czternaście lat, gdy ojciec poznał ją na Litwie z przyszłym mężem, jej kuzynem i starostą gulbińskim, Michałem Antonim Sapiehą. Dwudziestojednoletni oblubieniec był kuzynem Katarzyny i dość szybko został Łowczym Wielkiego Księstwa Litewskiego. Katarzyna, choć do śmierci korzystała z tego tytułu, po dziesięciu latach małżeństwa wystąpiła o jego unieważnienie z powodu braku dyspensy na zawarcie ślubu pomiędzy kuzynostwem. Łaskawym okiem spojrzała natomiast na młodszego od siebie Alberta Pawła Żywnego, pochodzącego z Pragi kamerdynera. Mimo, że Sapiehowie nie zaakceptowali jej wyboru, Katarzyna powzięła cichy ślub z ukochanym, zamieszkała z nim w Cieszkowie i… na dwadzieścia lat odsunęła się od życia publicznego. Jej życie przypominało teraz sielankę, którą przerwała śmierć córki z pierwszego małżeństwa (szeptano, że tak naprawdę nikt w rzeczywistości nie wie, kto był ojcem dziewczynki, bo temperament Sapieżyny znany był szeroko). Po tym ciosie Sapieżyna wdziała tercjarski habit, erotyczne ekscesy zastąpiła modlitwą, działalnością misyjną i opieką nad włościanami. Ale do czasu…
Taka kobieta nie mogła długo usiedzieć w spokoju. Przypomniała o sobie światu w 1768 roku. Wsparła wtedy Konfederację Barską i dzięki niej do zbrojnego powstania przyłączyła się Wielkopolska. Katarzyna korespondowała, między innymi, z biskupem Adamem Krasińskim, który zabiegał o wsparcie dla związkowców na europejskich dworach, oraz z Antonim Lubomirskim. Brała również udział w przygotowaniu zjazdu konfederatów w Poznaniu w 1769 roku.
Zmarła w wieku 61 lat. Nie widząc szans na pochowanie w rodzinnym grobowcu, wcześniej zastrzegła, aby jej ciało zostało złożone w ufundowanym przez nią cieszkowskim kościele. Już wkrótce po jej śmierci w okolicy zaczęły pojawiać się opowieści o Białej Damie, krążącej wokół pałacu. Mieszkańcy tutejszych wiosek szeptali, że księżna pilnuje skarbu. Ponoć zakopała go w obawie przed pruskimi wojskami, które szły tędy na Polskę w 1772 roku. Dodatkową sensacją było to, że ciało Sapieżyny pozostało w bardzo dobrym stanie, być może z powodu naturalnej mumifikacji. Do dziś, kiedy zejdzie się do krypty i uniesie wieko trumny, bez trudu można rozpoznać szczegóły habitu, w którym została złożona zmarła. Jej ciało od kilkudziesięciu lat wygląda już znacznie gorzej, po prostu zbyt wielu gapiów chciało obejrzeć słynną grzesznicę z Cieszkowa. Trumna otwierana była zbyt często….
HISTORIA
W 1805 roku, dwadzieścia sześć lat po śmierci Katarzyny, na świat przyszła kolejna niezwykła dama: Sophie von Hatzfeldt-Trachenberg. Dorastała w pałacu w Żmigrodzie i podobnie jak Sapieżyna wyszła za mąż za starszego od siebie kuzyna Edmunda von Hatzfeldta. Ona miała siedemnaście lat, on dwadzieścia cztery. Hrabia nie należał do mężczyzn zbyt subtelnych: oziębły i brutalny, nie był wymarzoną połówką dla Zofii. Również pierwsza ciąża przyniosła wielki smutek, pospiesznie ochrzczona dziewczynka zmarła po pięciu minutach, zaś sama matka walczyła przez osiemnaście dni o życie. Choć później ze związku z Edmundem urodziło się troje dzieci, mąż wydawał majątek na kochankę, upokarzając żonę na każdym kroku. Z czasem pozbawił Sophie środków do życia, usiłując także siłą odebrać jej dzieci. Hrabina nie zamierzała się jednak poddawać i zażądała separacji.
Miała czterdzieści lat, kiedy poznała w Dusseldorfie młodszego od niej o 20 lat Ferdynanda Lassalla. Lassalle pochodził z Wrocławia i był synem bogatego żydowskiego handlarza jedwabiem. Studiował na Uniwersytecie Wrocławskiem, a później w Berlinie. Jak sam o sobie mówił, już w 1843 roku był socjalistą. W przyszłości miał założyć Powszechny Niemiecki Związek Robotników. Kiedy mąż Sophie złożył pozew rozwodowy, w którym oskarżył żonę o włóczenie się po świecie z awanturnikami różnego autoramentu oraz notoryczne cudzołóstwo, Lassalle postanowił stanąć w obronie ciemnowłosej piękności. Sprawa Hatzfeldów stała się publiczną własnością, wkrótce doszło do burzliwego i obfitującego w skandale procesu rozwodowego. Przypatrywali mu się Wolff, Marks i Engels podziwiający upór hrabiny, zaś jej prywatna sprawa stała się symbolem walki klasowej. Świat patrzył na Sophie z podwójną zgrozą, nie dość, że się rozwodziła, to związała się teraz z buntownikiem i socjalistą, do tego Żydem. Ale ona, ciągle urodziwa i intrygująca, nic nie robiła sobie z opinii innych.
Trzeba przyznać, Lassalle toczył walkę o dobre imię hrabiny z niezwykłą determinacją. Poprowadził trzydzieści pięć spraw sądowych i w końcu, w 1854 roku, uzyskał dla niej wolność. Od tej pory stali się nierozłączni. On, nazywany Mesjaszem XIX wieku, dążył do skupienia robotników w partię i wprowadzenia jej do parlamentu. Zofia wspierała go w niemal każdej formie. Odrzuciła swoje pochodzenie, stając się już później matką chrzestną ruchu robotniczego. W 1868 roku stanęła na czele frakcji Lassalla po podziale założonego przez niego Powszechnego Niemieckiego Związku Robotniczego.
Zofia przeżyła Lassala. Chciała go pochować w Berlinie, ale nie zgodziła się na to jego matka, która zarekwirowała trumnę z pociągu. Ona też postanowiła, że zmarły zostanie pochowany we Wrocławiu, na cmentarzu Żydowskim. Podobno na pogrzebie Sophie powiedziała do matki przyjaciela tylko jedno zdanie: „…jest pani gęsią, która urodziła orła”.
HISTORIA
Teraz wchodzimy w XX wiek. Trzecia z naszych bohaterek również nie wybierała partnerów zbyt szczęśliwie. Maria Maltzan urodziła się w 1909 roku i dzieciństwo spędziła w rodzinnym pałacu w Miliczu. Charakter pokazała dość szybko. Zamiast przyzwoicie wyjść za mąż, postanowiła studiować ichtiologię. W czasie studiów we Wrocławiu przeżyła ognisty romans z pewnym rozwodnikiem, ale jej rodzina szybko ukróciła tę znajomość. Maria wyszła więc na krótko za mąż za.... artystę kabaretowego. W czasie przyjęcia weselnego, nieco oszołomiona lejącymi się trunkami, strzeliła między oczy wiszącemu na ścianie Hitlerowi. Nigdy nie wstąpiła do NSDAP, a podczas kolejnych studiów, tym razem weterynaryjnych, zaprzyjaźniła się z Hansem Hirschelem, żydowskim pisarzem. Wkrótce zaangażowała się w działania ruchu oporu i ratowanie Żydów. Współpracowała z protestancką gminą szwedzką w Berlinie, wiele osób przerzucano bowiem do Szwecji. Uratowała około 60 osób, często wywożąc je osobiście i organizując im fałszywe papiery. W 1942 roku Maria ukryła Hirschela w swoim mieszkaniu, w specjalnym schowku we wnętrzu kanapy w salonie. Jak na ironię, Hans zmuszony do siedzenia w domu, cały swój czas poświęcał albo pisaniu, albo... Marii. Dwoje ludzi w niebezpiecznej sytuacji, zamkniętych na lata w jednym mieszkaniu. Co prawda nie musiało, ale skończyło się to romansem. I ciążą. Ale ich dziecko nie przeżyło. Wkrótce potem Maria zaadoptowała dwie dziewczynki z obozu dla dzieci.
Po wojnie wyszła za Hansa za mąż. Miłość, która kwitła w zamkniętych czterech ścianach, nie przetrwała próby czasu. Dwa lata później się rozwiedli. Wrócili do siebie po latach. W 1972 roku ta dwójka starszych już ludzi ponownie wzięła ślub.
Ta cała historia robi wrażenie, prawda? Ale to dopiero połowa życia hrabianki z Milicza. Wojenne dramaty odbiły się na jej zdrowiu. Uzależniła się od leków i jakiś czas spędziła w szpitalu dla obłąkanych, gdzie – jak później wspominała – dzień w dzień musiała szorować podłogi. Potem mieszkała w berlińskich slumsach. Zmarła w 1997 roku, w wieku 90 lat.
Trzy wieki, trzy kobiety. Każda inna, a jednak ich, jakże podobne losy, splotły się w Dolinie Baryczy. W takich pięknych miejscach rodzą się po prostu piękne charaktery.
Joanna Lamparska
Bibliografia:
STAWY MILICKIE SA
Ruda Sułowska 20
56-300 Milicz
tel.: (+48) 71/ 38 47 110
(+48) 71/ 38 32 482
fax: (+48) 71/ 38 47 110 (wew. 25)
mail: biuro@stawymilickie.pl
NIP: 916-13-88-540
BIURO
Sułów, ul. Kolejowa 2
(I piętro, Bank Spółdzielczy)
56-300 Milicz
tel.: (+48) 71/ 38 47 110
BIURO WE WROCŁAWIU
Rynek 58, III p.
50-116 Wrocław
HOTEL NATURUM
Ruda Sułowska 20
56-300 Milicz
tel.: (+48) 71/ 75 90 888
tel.: (+48) 534 964 120
mail: rezerwacje@stawymilickie.pl
GOSPODA 8 RYB
tel.: (+48) 534 964 120
WYCIECZKI, FOTOSAFARI
tel.: (+48) 71/ 759 08 88
DZIAŁ SPRZEDAŻY
HOTELU NATURUM
mail: rezerwacje@stawymilickie.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone © Stawy Milickie SA 2008-2015